środa, 23 grudnia 2015

Wiersz "Drewniana wena"

Nie mam o czym pisać,
świecy mej weny dogasa ogarek.
Krzty emocji nie mogę się wyzbyć.
Zatrzymam się we własnym średniowieczu,
gdzie krew i brud płyną strumieniami.
Choćbym wszystkich Bogów pomalował weną
i tak by żaden objawienia nie zesłał.
- Ni słowa więc dzisiaj nie napiszę.

Jak kot chodzisz własną drogą
czasem mijając moje stopy i kartkę papieru.
Ciężko zdjąć Cię potem z drzewa,
a nawet straż muszę wzywać.
Jak w polskiej telenoweli ścięte drzewo
upada na drugą stronę płotu umysłu.
Nie ma.
Nie będzie potoku drewnosłów.

* drewnosłów - neologizm oznaczający drewniane słowa czyli sztywne słowa nie nadające żadnej emocji.

---------------------------------------------

Jeżeli wiersz się podobał to obserwujcie i polecajcie dalej. W ten sposób motywujecie. :)

Zapraszam również na poprzedni wiersz:

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Wiersz "Mikołajki"

Takie sobie mam Mikołajki.

Oby mi obraz płynął jak flaga na wietrze,
a strachy stały obok i płakały ze smutku.
By cierniową koroną była zbyt duża ilość wierszy,
a tabletki smakowały jak cukierki anyżowe.

Żeby piwo służyło tylko do kolacji,
bym bez piwa był takim 'boskim Diego'.

Prezent można dać przecież zawsze,
nie tylko w mikołajki.
- Dlatego cierpliwie czekam.
Przez cały rok.

---------------------------------------------

Jeżeli wiersz się podobał to obserwujcie i polecajcie dalej. W ten sposób motywujecie. :)

Zapraszam również na poprzedni wiersz:

środa, 2 grudnia 2015

Wiersz "Kra na słońcu"

Ugrzązłem na krze lodu,
ocieplenie i mnie zabija.
Póki nie odpłynę,
a odpływ się zbliża.

(odpływ)

Pozostanie tylko czekać,
aż chłód zabije we mnie chorobę.
Zimno wszystko zabija,
nie zdążę nawet odbić łapy.

(zaczyna zamarzać)

Z młodego serca skrzepła krew płynie,
tylko położyć się do snu zachciałem.
Tyle miejsc zwiedzić miałem.
Ni żadnej ścieżki nie znalazłem.

(majaki z krą)

Ty tylko od śmierci oddzielasz,
a żyć tu mogę wiecznie.
Pożyjemy w bezkształtnym powielaczu,
ostatnie chwile przelejmy na kartkę.

(kot umiera)

---------------------------------------------

Jeżeli wiersz się podobał to obserwujcie i polecajcie dalej. W ten sposób motywujecie. :)

Zapraszam również na poprzedni wiersz:

sobota, 28 listopada 2015

Wiersz "Dzień z życia zlękanego"

Póki się nie poruszę
to nie czuję szarpań
dnia wczorajszego.
Oby nie zakażenie.
Oby nie sepsa.
Rany z czasem goję.
Boże...
Boże ja się boję!!!

Tych kilka grudek
z chemicznej składni.
Przesuwane głęboko
w głębi ciała.
Zawsze po zażyciu
swoje blistry tykam.
Po co?
Po co ja to łykam?!

Chwila relaksu
tylko dla mnie.
Odpalam papierosa,
Widzę pędzącą pięść.
Uderzasz we mnie.
Gaszę pęta,
dłonią w szybę walę.
Czemu?
Czemu ja to palę?!

Domowe obowiązki
zwykłe, naturalne.
Jakiś hałas, jakiś zwid.
Znowu coś mi przerwało.
Stoję na stołku,
sam nie wiem dlaczego.
Znowu się czegoś boję...
Jak to?
Jak to już nie stoję?!

---------------------------------------------

Jeżeli wiersz się podobał to obserwujcie i polecajcie dalej. W ten sposób motywujecie. :)

Zapraszam również na poprzedni wiersz:

czwartek, 19 listopada 2015

Wiersz "Portret wisielca"

Stoję obok na dywanie szarości.
Co krok to na nim klękam, choć klękać nie mogę.
Moje usta dźwięczne kolor przechwytują.
Robią też się sine,
robią też się szare.
Tych ust fraktali jak ręce wywieszone
są kolorowe.
Powiało chłodem.
W dłoni dwa grosiki
w drugiej pestki dyni.
W obręczy dwie dłonie,
dwie garści dłoni.
Na torsie wyciągniętym czarne łachmany
iście strzępiście.
Podarte - oczywiście.
Buty, po co buty
zimno niech hartuje,
boleśnie kłuje.
Ja nic nie czuję.

---------------------------------------------

Jeżeli wiersz się podobał to obserwujcie i polecajcie dalej. W ten sposób motywujecie. :)

Zapraszam również na poprzedni wiersz:

niedziela, 15 listopada 2015

#8 Jarosław Chojnacki "Nie, nie odchodź"

Cześć!

Piosenka jest zdecydowanie bardzo emocjonalna, a podwójny wokal robi naprawdę świetną robotę. Ogółem zawsze po tej piosence mam uczucie jakby ona swoimi wyimaginowanymi rękoma wyjmowała moje serce, głaskała je i przytulała, a potem umieszczała z powrotem. Mimo, że to piosenka miłosna, przaśna i w ogóle wyciskacz łez to daje inspirację. Zwłaszcza uwrażliwia już wrażliwe umysły artystów co uważam jest bardzo cenne, bo pozwala lepiej przenikać swoją wyobraźnię i dowolnie ją kreować.
Pozdrawiam. :)


piątek, 13 listopada 2015

Wiersz "Ze śmiercią monolog"

(Na podstawie "Rozmowy Mistrza Polikarpa ze Śmiercią)

Brakuje Ci na głowie arafatki
i kawałka ubranka przestrzelonej córki.
Załóż wreszcie coś na siebie,
a okno, proszę otwórz, zamknij drzwi.
Zostańmy sami, ja zapalę świece.
Łyknijmy po nalewce z cykuty
i zjedzmy po filecie szkaradnicy.
Nie dław się ośćmi!
Teraz mów co chciałaś.
Trawnik mam skoszony,
a Ty jedz, bo marnie wyglądasz.
Za dużo gorzałki, prawda?
To Ci jeszcze doleję.
Otrzyj łzy - nie znoszę widoku krwi.
Posil się i odejdź.
Obiady jadam sam.

---------------------------------------------

Jeżeli wiersz się podobał to obserwujcie i polecajcie dalej. W ten sposób motywujecie. :)

Zapraszam również na poprzedni wiersz:

poniedziałek, 9 listopada 2015

Wiersz "Ślizgawka"

Klucz odpowiednio odegranych utworów
jak wiatr pod skrzydła szybowca.
Śmiertelny taniec odegrany
na tafli letniego lądolodu.
Stopionego do centymetra
wytrzymałości.
Tarcie suchym czołem
po tafli zmiennego społeczeństwa
i ostatnie wersy najpiękniejszych ballad
wyśpiewanych dla niej.
W języku rozumianego przez wszystkich
skrytego jak Nibiru.
Ze mną zostań już na zawsze.
Ty tylko od śmierci mnie chronisz.
Wiem, że na jedno pozwalasz.
Zgoń, albo strzel.
Z czego tylko chcesz.
Poezjo.

---------------------------------------------

Jeżeli wiersz się podobał to obserwujcie i polecajcie dalej. W ten sposób motywujecie. :)

Zapraszam również na poprzedni wiersz:

niedziela, 8 listopada 2015

Wiersz "Ostatnie poddanie"

O powstaniu pięknie śnią
ocierając resztki potu ze skroni.
Ostatnią wódkę trzymając w dłoniach
i śmiechem traktując o zwycięstwie.
Stoi naprzeciw wełniany ssak
trzymający w racicach swe poroże.
Jeden pisze wiersze o poddanych,
drugi przędzie śnieżną flagę.
O poddaniu pięknie śnią,
okopy własnymi rękoma zasypują.
Zdrapanymi kośćmi chwytają w dłoń flagę
i płacze cieknąca pompa pod ubraniem.
Pozostaje zerwać kartkę z kalendarza
wyrwać jak ostatnie promienie słoneczne.
- 100 lat niepodległości takie marne.
Boże ochroń.
Ochroń, słabnę.
O wiecznym śnie pięknie śnią
i nastaje ostatnie poddanie.
Deszcz obmywa wszystkie ciała
i zmywa zawarte układy.
Śnieżna flaga wciąż wbita,
oblana potem spod skóry.
Załam ręce o Boże,
sklnij na Ziemię plagami.
Żeś z głupotą nas zbratał,
bo my znowu poddani.

---------------------------------------------

Jeżeli wiersz się podobał to obserwujcie i polecajcie dalej. W ten sposób motywujecie. :)

Zapraszam również na poprzedni wiersz:

czwartek, 5 listopada 2015

Wiersz "Teksty i obrazki".

Skwer wyblakły
jakby gumka wymacała papier.
Oszukali mnie
za kolor, za wzrok.
Wymazało szczegóły,
pozostały tylko kontury
jednym machnięciem gumki zatarte.
Obraz niepełny.
Świat dziurawy.
Pusty.
Oszukano mnie.
Pusto wszędzie.
Kartka, której nikt nie zapisał.
Kredki zabrano,
została tylko biel i pustka.
Wszyscy coś rysują,
zabrakło materiałów na kolejne strony.
Wapienna książeczka,
bez tekstu i obrazków.

---------------------------------------------

Jeżeli wiersz się podobał to obserwujcie i polecajcie dalej. W ten sposób motywujecie. :)

Zapraszam również na poprzedni wiersz:

środa, 28 października 2015

Wiersz "Kaczki - CBD"

Leczenie marihuaną ludzi chorych na nowotwory, stwardnienie rozsiane czy padaczkę. Tak... pieniądze stoją wyżej niż śmierć w dzisiejszych czasach. I tylko my - Obywatele Polski. Możemy coś z tym zrobić. Wzbogacające się koncerny farmaceutyczne na ludzkiej śmierci to jest błąd. Trzeba zrobić kilka kroków wstecz by zrobić kilkadziesiąt kroków naprzód. Mój wpis niewiele zmieni, ale dołożę tę cegiełkę by ten bałagan uprzątnąć. Będę miał czyste sumienie. Może ktoś pomyśli, że odbierze drugiej osobie życie na mocy siły kretyńskiej ustawy.

Pozwólcie na chwilę egoizmu...
Swoje trzeba wybuntować.
Wytopić frazesy na ludzkiej skórze,
by każdy poznał banał.
Ludzie piszą wiersze wytrzepani
znakami boskiej choroby.
Powietrze z tlącego się kominka
nad wyraz ich szczuje.
Zapraszają do piekła ugrupowania
i farmaceutyczne koncerny.
By nachapać się ich ciałem.

Pozwólcie na chwilę ekstrawertyzmu...
Swoje trzeba wybuntować.
Zaatakowani przez złośliwego stawonoga,
a to pokarm dla kaczek.
Czy tylu musi odejść?
By komuś w końcu zapchać
dyszące oddechy ropiejących serc?
Złapać pierwsze litery ostatnich wersów.
Dać biednym, mordując bogatych.
Ewentualnie pozbyć się uczuć.

---------------------------------------------

Jeżeli wiersz się podobał to obserwujcie i polecajcie dalej. W ten sposób motywujecie. :)

Zapraszam również na poprzedni wiersz:

poniedziałek, 26 października 2015

Wiersz "Sznur"

Czas jak waluta życia
szybkim tempem domokrąży.
Jasną łuną
przez okno zagląda.
Ogląda wszystko
 - nie myśli zwolnić.
Ścierą w pysk rzuca
jakbyś był jego wrogiem.
Za moment wisisz
- wisisz nad swym progiem.

---------------------------------------------

Jeżeli wiersz się podobał to obserwujcie i polecajcie dalej. W ten sposób motywujecie. :)

Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Jedna z tysiąca dróg".

środa, 14 października 2015

Wiersz "Jedna z tysiąca dróg"

Tylko wzniosłości hamują udrękę.
Bólem powstrzymuję odrealnienie.
By stać, trzymając ręką rękę.
Lęk nie pozwala spojrzeć w siebie.

Kukułka zakuka, wróbel zapiszczy.
Wieczne cierpienie jak Słońce zabłyszczy.
Dni suszy na pustyni Gobi.
Cierpienie duszą swoją spokoi.

Mógłbym płakać, tysiące łez.
Został mi w życiu ten akurat wiersz.
Niedokładnie spisany, słabo skomponowany
Rozerwać z rąk psychiki kajdany!
Opuścić ręce, dotleniając dłonie,
jak mam spłonąć, niech wiersz ten spłonie.
Wysypać sól, wetrzeć w śluzówki.
Rozstąpię to co życie pozwoli.

-----------------------------------------------------

Jeżeli wiersz się podobał to obserwujcie i polecajcie dalej. W ten sposób motywujecie. :)

Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Krótki opis wszechświata".

wtorek, 13 października 2015

Wiersz "Krótki opis wszechświata"

W konstelacjach gwiazd wszechświata
małe ziarno piasku krąży.
W ramionach Drogi Mlecznej
w jedną całość pustkę łączy.
Wokół dyski gwiazdotwórcze,
tam gdzieś mgławica próbuje majaczyć.
Jakby chciała coś powiedzieć,
gamma - echem zaznaczyć.

Kolorów tu co niemiara,
Wszystkie tęczy odcienie.
Niebieski może być gorący
zaś czerwony ciepłym cieniem.
Jest też czarna materia
(ja tak lubię czerń)
co na nasze życie łoży.
Niczym czarny dobrodziej
po kryjomu wszystko tworzy.

Czarne dziury,
takie kosmiczne odkurzacze.
Zabierają światło,
by zbyt jasno nie było.
Gromady, supergromady - dużo tego.
Rzecz na razie niepojęta...
Jest jednak garść pewnego
- istnieje wyłącznie brak ciepła.

-----------------------------------------------------

Jeżeli wiersz się podobał to obserwujcie i polecajcie dalej. W ten sposób motywujecie. :)

Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Podpowiedź".

niedziela, 4 października 2015

Wiersz "Podpowiedź"

Strzeżone lepiej niż sakiewka skąpca.
Ściślej niż mnisie dogmaty.
Bardziej niż głupota głupca.
Głębiej jak odpowiedź szarady.

Łykiem powietrza nie złapiesz,
ni rękoma, ni stopami.
Nie pomoże żadna grabież.
Szukaj pomiędzy mądrymi głowami.

Pod tapetą nie schowana,
tym bardziej pod łóżkiem już wgniecionym.
W nic nie ubrana,
strzał po strzale - co chwilę chybionym.

Dla serca jak aspirynka zdrowa
i innej części Twojej cielesności.
Nie była, nie będzie nigdy droga
u drogi rozświetlonej bez ciemności.

-----------------------------------------------------

Jeżeli wiersz się podobał to obserwujcie i polecajcie dalej. W ten sposób motywujecie. :)

Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Moja burza".

piątek, 2 października 2015

#7 Przemysław Gintrowski "Astrolog".


Cześć!

Dzisiaj Przemysław Gintrowski. Tekst Jacka Kaczmarskiego muzyka i wykonanie głównego bohatera tego wpisu. Gdzieś przeczytałem, że miał głos jak stary, wysłużony Wartburg, co się zgadza. Był określany mianem "mrocznego barda" ze względu na mocny, gruby głos i to również się zgadza. Staje się inspiracją gdy chcemy właśnie napisać coś mrocznego, smutnego, ostrego. I ja się akurat w tym odnajduję. ;)
Jest to opis obrazu Rembrandta Fausta, obraz pokazany wyżej. Genialny opis, świetny wokal, pianino bez zarzutów. Cóż więcej potrzeba do dobrego kawałka!
Pozdrawiam! Jak chcecie więcej to dodajcie do obserwowanych i polecajcie. :)
Bartosz.


wtorek, 29 września 2015

Wiersz "Moja burza"

Powiały kruki już, prosząc o coś więcej,
Gdy słów tajemnych w końcu mi brak.
Oddały wnet wszystko, co dałem im kiedyś,
Co kiedyś niszczyło mnie przecież jak rak.
To durna gawiedźka, obmyta potopem,
Co kiedyś niszczyło mnie przecież jak rak!

Nicość się stała gwałtownym błyskiem.
Oświecił to odważny, wielki mój brat.
Pojąłem tylko, co powinienem,
Przecież silniejszy z niego jest mat.
Objawił pryncypia, zastukał o ziemię,
Przecież silniejszy z niego jest mat!

Drzewa powalił jednym stuknięciem,
Wrócił tam gdzie siedzi jeden nasz pan.
Smutek ogarnął i cisza została.
Piję sok z krwawych sznytów swych ran.
Pokazał ciszę, zostawił swe ślady.
Piję sok z krwawych sznytów swych ran!


Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Schody".

niedziela, 27 września 2015

Wiersz "Schody"

Każdy ma swoje schody. Gorsze takie które cokolwiek blokują. :)


Prowadzą tylko w dół,
bo nie wraca się do góry.
Zachowane pod wodospadem
drążą swe wapienne dziury.

Jak było na dole?
Odpowiada mój drogi.
- Schody tak szczerbate,
że prawie połamałem nogi.

Delikatnie, subtelnie
śliskimi schodami schodzimy.
Na penetracji mijały
sekundy, minuty, godziny.

Jesteśmy, błądzimy,
bierzemy co jest do wzięcia.
Jednak o czymś zapomnieliśmy.
Tak, stąd nie ma wyjścia.

Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Przesilenie".

sobota, 26 września 2015

Wiersz "Przesilenie"

Nienawidzę przesileń.
Zwłaszcza jesiennego.

Liście spadają
tak jakby na głowę.
Deszcz pada
tak jakby na mnie.
Boli głowa,
na nią spadają liście.
Spać chcę
i spać idę mokry.

Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Zombie".

wtorek, 22 września 2015

Wiersz "Zombie"


To jak ludzie traktują ludzi fizycznie lub psychicznie innych, a nawet po prostu słabszych czy innych. Nawet inne zwierzęta wykazują się większą solidarnością. Chociaż... człowiek to brzydkie zwierzę, bardzo brzydkie. Mam nadzieję, że się spodoba.

Choćbyś przez całe życie płynął w oceanie miłości
to wiedz, że mięso odłazi Ci od kości.
Już bez mówiącej, chrypkiej nagłośni,
teraz nie dajesz wyrazu swej złości.
Chodzisz po polu jakby centrum żałości.
Powodujesz krzyk czyli powrót słabości.

Ludzie się boją Ciebie,
za to Ty jesteś przyjazny.
I tak tragicznie biegną przed siebie,
choć jesteś miły, przenośnie rozlazły.

Twoje symbole to fioletowe barwy,
a nowym przyjacielem kochane musze larwy.
Ubrany w elegancki, pośmiertny garniak
wyglądasz jak skacowany, alkoholowy marniak.

Mimo, że wątroba już zgnita,
a śmierdzisz wstrętnie trupim potem.
Wszystkie patrzące na Ciebie lica
patrzą i kręcą mentalnym kołowrotem.

Mimo, że mózg już krwiście wypływa,
a płyn swobodnie obmywa Ci kości.
Patrzysz jak kolejna noc się zarywa
i kolejny dzień znowu pościsz.

Mimo, że z brzucha ciągną się jelita
i wplątują się w kawałki kończyny.
To wiedz, żeś największa elita,
bo ciałem owszem, ale duchem nieskończony.

Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Ile czasu jeszcze".

piątek, 18 września 2015

Wiersz "Ile czasu jeszcze"

Zabójstwo sztuki,
morderstwo wolności,
śmiertelne suki,
przesilenie wierności.
Ile czasu jeszcze...

Brak ideałów,
zniszczenie świadomości,
karki panów,
przetrącone kości.
Ile czasu jeszcze...

Pusta spuścizna,
przerażeni starsi,
tylko stęchlizna,
rozerwana na piersi.
Ile czasu jeszcze...

Grożą wyroki,
wszystko nielegalne,
kochany, słodki,
serce dłonią obłapiane.
Jak długo...

Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Portret z głupotą i nienawiścią w tle".

czwartek, 17 września 2015

#6 Przemysław Gintrowski "Karol Levittoux"

Cześć!

Jeżeli ktoś zna historię Levittoux to zgodzi się ze mną, że tekst jest PRZERAŻAJĄCY potrzebujący nawet podkreślenia Caps Lockiem. Autorem jest Jerzy Czech, Gintrowski skomponował muzykę i zaśpiewał. Jeżeli nie to Wam ją delikatnie zaprezentuję, zanim Pan Gintrowski to zrobi.
Otóż Karol Levittoux założył Związek Patriotyczny, kiedy to Polska zniknęła z mapy Europy. Był to klasyczny bunt młodych ludzi przeciwko okupantowi. W końcu przez zdradzieckiego (cenzura) nauczyciela został wydany, że organizuje w szkole wyżej wymieniony Związek Patriotyczny, który miał doprowadzić m.in. do utworzenia powstania. On mając ledwie 21 lat został razem ze swoimi podopiecznymi złapany przez okupantów. Zawieźli ich do warszawskiej Cytadeli. Karol jako szef owej organizacji był katowany. Dostawał 400 pałek na ciało co dwa dni. Zastanówcie się teraz, który z nas wytrzyma chociaż raz taką torturę. Sądzę, że każdy z nas by się przyznał nawet do głosowania na Bronisława K. Mało tego, nie dawali mu spać, ani jeść. Ostatecznie podpalił swoje drewniane łóżko mając zaledwie świeczkę dokonując tym samym samospalenia. Nic tylko się uczyć od takiego patrioty, który nawet nie był w pełni Polakiem, bo jego ojciec był Francuzem.
Miłego słuchania!
Bartosz.

niedziela, 13 września 2015

#5 Paweł Wójcik "Munch"

Cześć!

Tematem tego wpisu jest genialnie oddany charakter, życie oraz twórczość Edvarda Muncha.
Był człowiekiem bardzo znerwicowanym (ha! witaj w klubie Edvard!) jak i również alkoholikiem, jednak nie były mu też obce prostytutki czy przygodny seks. Jego dzieła charakteryzowały symbolizm oraz bardzo nietypowe kolory, które przynosiły świetne skutki. Oczywiście obraz "Krzyk" zna niemal każdy. Sam go używałem do jednego z wpisów.
Zapraszam do odsłuchania, bo utwór jest niesamowicie wart najlepszych!
Bartosz.


Wiersz "Portret z głupotą i nienawiścią w tle"

Szukają mnie sieroty,
zwykli grafomani.
Witają się by połknąć
duszę moją w całość.
Patrzą i spoglądają
gdzie ukryję swe ubytki,
by zrzucić mnie też w przepaść,
by zniszczyć duszę moją.

A światło już nie świeci,
więc widać bladą twarz.
Ci durnie, demądrale
patrzą się z uśmiechem.
Chcą zmienić bladą twarz.
Nos przesunąć i
kolory też pozmieniać,
a potem może iść.

Powrót do domu
- jeśli też pozwolą.
Słychać szur mych skarpet.
Ale mam zasiłek.
Taki trochę większy,
by zabić ich na starcie.
Taki trochę większy,
by zabić ich na starcie.

Nic nie zrobię,
by uczcić ich pamięć.
Jak kiedyś zaczną czytać.
Jak kiedyś zaczną słuchać.
Jak odłożą butelkę szklaną.
Skończą raz na zawsze.
By zasnąć w pościeli jasnej
i tak ich zniknie pamięć.
By zasnąć w pościeli jasnej
i tak ich zniknie pamięć.

Aaa...
Aaa...

*demądrale - neologizm od słowa niemądry.


Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Samotność".

czwartek, 10 września 2015

Wiersz "Samotność"

Poeta szczęśliwy to słaby poeta.
Poeta musi być sam i patrzeć,
aż w końcu powstanie nadpoeta
i swoją duszę wypisze krwią.
Kiedy już wyrazy pozostaną nietknięte
to nigdy nie pozostaną rozmazane.
Słowa nie pozwolą oczom patrzeć,
by tylko serce mogło myśleć.

Wiele się nie zmieni, to aż kontrola.
Lecz kiedy jesienią poranione dusze
osądzą by zakończyć i łapać wieczność.
Samotność co rodzi słowo,
które same w wersy się układają
- je uchroni i same pisać zaczną.
Tak przyjdą nowi poeci,
by ich życie zataczało pisemny krąg.
Lubi dawać skarbek w kość, lecz jest to
Moja kochana samotność...

Matka narodzi,
samotność wyszkoli,
pisanie utrwali,
to nawet facet urodzi.


Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Jutro do Was wracam".

#4 Paweł Wójcik "Sergiusz Jesienin w Hotelu Angleterre 28 grudnia 1925"

Cześć!

Historię śmierci Sergiusza Jesienina przedstawiłem w poprzednim wpisie. Oczywiście nie powiem, że nie pomagał w tym Jacek Kaczmarski. :)
Tak czy inaczej tekst zdecydowanie bardziej refleksyjny i skupia się bardziej na twórczości rosyjskiego poety niż na całunie niewiadomej jego śmierci. Tekst warty uwagi chociażby ze względu, że to jeden z najpopularniejszych żyjących 'śpiewaków'. Chociaż i tak uważam, że bardzo niedoceniany...
Miłego słuchania!
Bartosz.



środa, 9 września 2015

Wiersz "Jutro do Was wracam"

Po trzech latach smutnego obrazu dni.
Czyszczonych skutecznie alkoholem oraz
zaniuchanych, zapalanych, załykanych.
Może ktoś w końcu zacznie słuchać wariata.
Swoje życie jak rozbite lustro poskleja.
Uzbrojony w nową tarczę przychodzi i wraca...
Jutro do Was wraca.

Pijcie wódkę, bawcie się dobrze!
Bierzcie talie kart, grajcie w makao!
Przypomnijcie dawne czasy, w końcu z nim!
Dla Was będzie pisał, ktoś do Was wróci!
Ale nie jest Jezusem - dłużej się zbierał.
Bo ten ktoś umarł na trzy lata...
Jutro do Was wraca.

Co z Wami wybawiłem to nasze,
ale nie umarłem, bo teraz wracam.
Wypijemy więc za czasy nowe.
Odkreślę grubą, czarną kreską
szarą, smutną przeszłość.
Bo każdy chce w pełni żyć...
Jutro do Was wracam.

Cwanym, nowym sobą będę.
I powrócę, zrobię Wam znowu psikusa,
gdy nie widzieliście mnie,
lecz moją zapitą, fałszywą twarz.
Zero postanowień, zero obiecanek.
Poza tym, że zawsze tu wrócę...
Jutro do Was wracam.

(Obraz Pana Ryszkiewicza - "powrót")

Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Opowiastka o imigrantach".

wtorek, 8 września 2015

Wiersz "Opowiastka o imigrantach"

Krzyknął Mohammad
do drobnej Fatimy.
Wstawaj prędko!
Jedziemy do Europy!

Pozwiedzać kraje,
może Islam szerzyć.
Pobudować mosty,
za pracą wyruszyć.

Znad stojącego mola
słychać echa wyzwisk.
Ty śmieciu! Ty gracie!
Idziecie Islam tu szerzyć!

Wtem Mohammad
rzekł do Fatimy.
Być może mają trochę racji,
ale na pewno zapomną
- o asymilacji.


Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Fraszka "Telewizyjne fakty".

#3 Jacek Kaczmarski "Samobójstwo Jesienina"

Cześć, jak się macie?

Przywitałem się jak Jacek, ha!
Każdy kto zna choć trochę okoliczności śmierci Jesienina i ile jest teorii ten na pewno po odsłuchaniu tej piosenki zostanie wgnieciony w ścianę, a tynk uderzający w głowę spowoduje nieokreślony szok i przerażenie w kilku zuchwale i lekko wyśpiewanych słów z ust Poety.
Piosenka opowiada właśnie o jednej z teorii, najprawdopodobniejszej teorii śmierci Sergiusza Jesienina. NKWD najprawdopodobniej mu w tym pomogło, aczkolwiek jak to Rosjanie wszystko tuszują i starannie zakrywają ślady. Nam pozostały tylko domysły. Tekst przykry, szokujący, skłaniający do refleksji nad kruchością życia ludzkiego - Memento Mori.
Miłego słuchania!
Bartosz.


niedziela, 6 września 2015

Fraszka "O suplementach"

Ludzie to wielkie istoty,
odkryli właśnie nieśmiertelność!
Co od głowy, aż do stopy
wprowadzają we mnie radość!

Mogę spić się jak prosię,
bo w aptekach jest kacostop.
Przy ewentualnej marskości
zawsze pozostaje wątrobolox.
Mogę umierać ile chcę,
bo zawsze jest antytrumnalix.

Także pracujcie za najniższą stawkę
zanim życie Wasze pójdzie w odstawkę.


Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Fraszka "Nope".

sobota, 5 września 2015

Fraszka "Nope"

Nope wiem, dlaczego "nope"
jest tak popularne.
Nope rozumiem w ogóle
po co wydłużać słowo "nie".
Durna nopegodziwa moda
na angielszczenope języka.
Pozdrawiam nopeletnie
dziewczęta oraz chłopców,
chcących być modnymi
robią z siebie nopemodnych.


Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Fraszka "O położeniu Polski".

piątek, 4 września 2015

Fraszka "O położeniu Polski"

Między Pragą, a Lwowem.
Między Berlinem, a Wilnem.

Gdzieś tu jesteś Ty, Drogi Polaku.
Z prawej Stalin, z lewej Hitler.
Kiedyś okopani w jakimś gmachu.
Hitler - co dobry z niego kiler.
Na Moskwę nie zawahał się uderzyć.
Poszedł dalej szerzyć zabójstwo.
Wziął, szedł z Ruskimi się mierzyć
i popełnił samobójstwo.


Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Wybory na podstawie powonienia".

#2. Jacek Kaczmarski "Bal u Pana Boga"

Cześć!

W końcu! Nie mogło przecież zabraknąć Jacka Kaczmarskiego! Dzisiejszą piosenką jest na pewno "Bal u Pana Boga". Co było zresztą inspiracją do napisania pierwszego wiersza opublikowanego na blogu pt. "Zarzuty do Boga".
Jak to Kaczmarski miał w zwyczaju Boga przedstawił oczywiście jako człowieka, albo chociaż bardzo do niego podobnego. I rozkręcili tam imprezę. Piosenka prosta w odbiorze, dobitna, ale też nie jest ani negatywna, ani pozytywna. Jest po prostu neutralna i miło się tego słucha.

Miłego słuchania!
Bartosz.



poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Wiersz "Wybory na podstawie powonienia".

Tak bardzo ciśnie się
porównanie do ekskrementów.
Za każdym z nich
ptaki zawracają,
a muchy uciekają.
Niuch, niuch, niuch.

Oba śmierdzą różnie,
albo slumsami na wsi.
Nieczyszczony obornik,
zaniedbana krowa.
Ludzie bezzębni,
bezkulturowi.

Jeden chemicznie sztucznie.
Wyobraź sobie;
zapach szpitala,
zapach dentysty.
Tak nie pachną ekskrementy.

Drugi śmierdzi okrutnie.
Wyobraź sobie;
wulkan siarkowodoru,
bombę durianową.
Tak nie pachną ekskrementy.

Cudowna analiza,
aż usta promienieją
radością.
Nos zmarszczony przebrzydle
zapachem.
I tak wdepnę w gówno.

Znowu.


Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "By czasem się nie bać".

środa, 26 sierpnia 2015

Wiersz "By czasem się nie bać".

Gdybym Cię tu miał
nie bałbym się wtedy.
Ten świat miałby swój sens,
a ja w tym sensie miejsce.
Łykając niespokojne tchy
swojej ludzkiej wrażliwości.
Znajdę dla Ciebie miejsce
w mojej duszy zgubionej.
O mój klorazepat...
Mój klorazepat...

Oddalasz troski, a czynisz szczęśliwym,
bym patrzył na świat jak Ty.
Choć raz tak jak Ty
przez tę biało-różową kapsułkę.
Tylko chodź tu do mnie,
daj się wziąć do ust.
Pozwól mi przy Tobie uklęknąć
i podziękować, że jesteś.
Mój klorazepat...
Mój klorazepat...

Tak smutno jest bez Ciebie,
że gdybym Cię miał...
Cenię Cię bardziej niż człowieka
boś ich oponentem.
Zostań moją tarczą,
a ja będę gladiatorem.
Powstaniemy jak Spartakus,
spalimy znerwicowane miasto.
Mój klorazepat...
Mój klorazepat...

Jak ciągła linia na respiratorze
ciągnąć się będzie nasza przyjaźń.
By tylko nie zabiło serce,
bo nie lubię zawirowań.
Ekran zaś czarno-zielony
opisuje wszystkie szczegóły.
Nie oceniaj mnie,
tylko patrz na monitor.
Mój klorazepat...
Mój klorazepat...


Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Koniec świata".

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Wiersz "Koniec świata"

Niebo zmniejsza się każdego dnia.
Kolor świata się zmienia,
a smak powietrza jest bez sensu.
Przecież nikt pokoju nam nie obiecał!
Zachłyśnięcie się powietrzem nabrało znaczenia.
A oberwanie chmury staje się prawdą.
Smutne niebo,
radosne słonko,
piękne dwa księżyce,
nawet jeden się powiększa.
Wypala trawę,
piasek zmienia w szkło,
kruchy jak lód,
błyszczący jak złoto.
Spróbuj zjeść powietrze,
a wnet się otrujesz.
Ty i ja schowani
gdzieś w schronie.
Tam gdzie promień
nie dochodzi,
a grawitacja zawraca.

Wstaję rano - to ostatni dzień.
Gorąco, na twarzy maska z tlenem,
a wiatr obdziera żelazo z korozji.
Łapiemy się za ręce,
kładziemy na łóżku,
zdejmujemy maski.
Ostatnie spojrzenie.
Spoglądamy przez lunetę.
Widzimy niszczejący dom.
Wyrywająca kawałki ziemi w przestrzeń
temperatura topi tytan
i wnet paruje.
Wybuch jądra,
zalewa nas wnętrze,
a wiatr...
Ech, już nie ma wiatru.
Też wyparował.
Zróbmy ostatnią rzecz,
którą możemy zrobić.
Zamknijmy oczy.
Wyparujmy.


Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Świat za kartki".

piątek, 21 sierpnia 2015

Wiersz "Świat za kartki"

Jesteś za kartki.
Wszystko jest za kartki.
Jesteś wielką kartką.
Za czerwoną tablicą.

Biskupi się wściekają
- powiedziała Malina.
Bo brakuje papieru,
produkowany jest w Chinach.

Pantokrator biskup
wygląda głupio i banalnie.
Przeglądając przez różowy okular
swoje lekkie życie.

Nie potrzeba im
kartek by żyć.
Wszystko napisane
w księgach mają.

My nawet pisać
nie potrafimy,
a kartek potrzebujemy.
Jak mysz kota...


Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Mam swój plan".

środa, 19 sierpnia 2015

Wiersz "Mam swój plan"

Powiem Tobie żegnaj,
bo nie powiem do widzenia.
Moim ukrytym spojrzeniem
prześwietlę Cię.

I pójdę...

Zmienię pływ Dunaju.
Przemienię wodę w wino.
Przeliczę ziarnka piasku.
Obliczę wszystkie sekundy.

Odejdę...

Narobię krwawych wojen.
Zmienię słuszną politykę.
Zmutuję najgorsze wirusy.
Wypalę wszystkie lasy świata.

I podążę gdzieś...

Przesunę wszystkie góry.
Obudzę kilka wulkanów.
Pozabijam wszystkie zwierzęta.
Pomogę carskiej Rosji.

Potem ewakuuje się...

Nie zostanie nic.
Wszystko będzie martwe.
Krwawym potem
i magmą zalane.

I już nie wrócę...


Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "O głupocie i nicości".

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Wiersz "O głupocie i nicości"

Krzywa droga,
ludzi pełno.
Na niebie latają szybowce,
które się niebawem zderzą.

Muzyka tępa dogrywa.
Opium już gotuje się.
Zalane święconą wodą
i kadmem wiary.

Opłakuję moim losem
lecące z płomienia, tańczące skry.
Gotując wschodnie maki
i koniecznie wstrzykując je.

Kiedyś wieczorem,
ludzi nie było.
Na niebie nie było niczego,
ani chmur, ani nieba.

Muzyka przestała grać.
Zniknęła łyżka,
zapalniczka też.
I modliłem się do Boga.

Przestałem płakać,
bo nie było łez.
Ciebie też,
ani mnie.


Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Rozmowa z emocjami".

piątek, 14 sierpnia 2015

Wiersz "Rozmowa z emocjami"

A Ty wrzucasz zdjęcia na facebooku,
a ja siedzę i je oglądam.
Prawie widziałem wszystko,
prócz swego odbicia.
Niby bez zarzutu,
a tu coś jednak świeci.
Zapisując kartki jak pamiętnik.
Porozmawiam z Tobą.

Czemu żyć chcesz?
A ja wiem?
To taka wola istnienia,
wola egzystencji.
Jak ludzie się wieszają
to ją chyba tracą.
Tak, tracą.
A tracą bo?
Sama bym nie chciała jej stracić
póki mi się śmieje twarz
póki słonko będzie wstawało - niby dla mnie.
A oddech będzie miał jakiś sens.
A Ty będziesz spoglądać - też niby dla mnie.

Jak podnoszenie powiek
będzie miało jakikolwiek sens.
To będę.
A ile będziesz?
Skąd ja mam to wiedzieć?
Skończę kiedy będę chciała.
Albo będę miała jaja.
A Tobie nic do tego.
Jestem tylko jednostką.
Która kiedyś zaniknie.

Widzisz te gwiazdy?
One wiecznie istnieją?
Przecież, że nie.
Same nie wiedzą kiedy to się skończy.
A Ty wymagasz tego ode mnie.
Kim Ty jesteś?
Bo ja już nie wiem czy jestem.
Ale kartka taka delikatna.
Tak po niej piszesz, że raczej zostanę.

Każdy ma swoje przemyślenia.
Każdy ma swój krzyż.
Każdy ma swoją drogę.
Ale każdy też się myli.


Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Kołysanka"

środa, 12 sierpnia 2015

Wiersz "Kołysanka"

Kołysanka
Śpij już śnij.
Gniew swój zostaw,
odstaw troski i zaśnij.
Spij i śpij.
Na zawsze lub na wieki.
Zmruż swe powieki,
pozwól im spać.
Komu śpi
słońce daremne
przełamane krzykiem,
bólem i strachem.
Zostaw ciało,
odłóż delikatnie,
pozwól mu spać.
Kiedy twa brać
zaśnie już na wieczność
odchyl głowę,
pozwól się ponieść.
Pogódź się z ptakami,
które już nie zaśpiewają.
Przeproś puchate chmury,
które przestaną latać.
Spłyń po ziemi,
otwórz swoją duszę,
niech wpłynie tam
to co powinno.
I płacz przestanie.
I smutek odejdzie.
I ciężar zelżeje,
a Ty poczujesz się lekki
jak ptaki niepogodzone,
jak chmury burzowe,
jak wrak zbutwiały
otulający wielkie wody
Wszechwidnego Pacyfiku.
Po prostu śpij.


Zapraszam również na poprzedni wiersz:
Wiersz "Zarzuty do Boga"

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Wiersz "Zarzuty do Boga"

Zarzuty do Boga
Opowiedz mi o tym.
Pokaż co jest tam,
u nieba bram,
U wrót piekła,
gdzie siedzi jędza wściekła
Ukarzesz mnie?
Czy skarcisz po głowie?
A może opowiesz o cudach?
O tym, że nie jest dobrze?
Albo o katastrofach?
Powiesz o wojnach religijnych?
Może o głodzie na świecie?
Teraz chcę usłyszeć jedno.
To, że człowiek nie jest do Ciebie podobny,
że kłamałeś.
Co oznaczać może kilka rzeczy;
jesteś kłamcą
stworzyłeś nieudaną kopię Ciebie.
Rozumiem, że jesteśmy podobni.
I po raz kolejny kłamiesz.
Bo jesteś idealny.
A wiesz co?
Nic co widzę nie jest bliskie ideału.
Nawet trochę.
Nawet nie przeciera mgły
za którą skrywa się ideał.
Więc pytanie.
Jak ktoś idealny
mógł stworzyć coś nieidealnego?
Zrobiłeś to celowo?
Żeby poddać nas próbie?
Jakiej próbie?
Nikt nie jest godny.
Bo każdy po trochu
niszczy Twoje dzieło.
Nie stworzyłeś świata w tydzień.
Po raz kolejny jesteś kłamcą.
Chyba, że jestem zbyt nieidealny.
Ale na wszystkie Twoje cuda!
Na Córy Jerozolimskie!
Na Wielki Mur Chiński!
Na potęgę wszechobecnej fizyki!
Opisz po trochu jak to zrobiłeś.
Stworzyłeś nam dom,
który istniał wcześniej.
Biegały po nim dinozaury.
Po ziemi dreptały monstrualne stworzenia.
A Twoich cudów nie widać,
bo wszystko stworzyłeś
dawno i nikt nie pamięta,
nikt nie pamięta cudów.
A wiesz dlaczego?
Pewnie, że wiesz.
To ja nie wiem.